Rok 2019 upłynął mi pod znakiem podróży zarówno służbowych jak i prywatnych. Chęć spędzenia Bożego Narodzenia w Chorwacji zrodziła się u mnie w listopadzie, ostatecznie decyzję, że jedziemy podjęliśmy w Mikołajki.
Przygotowania poszły sprawnie, nie mogliśmy się doczekać wyjazdu. Podróż minęła nam spokojnie, jednak cały czas padał deszcz i zaczęłam się zastanawiać czy wyjazd był dobrym pomysłem. Jednak po przejechaniu tunelu Sveti Rok pogoda zaczęła się poprawiać, nie bez powodu ten tunel nazywany jest tunelem ciepło- zimo. 🙂
Dzień przed Wigilią dotarliśmy do Splitu. Popołudnie zeszło nam na wypakowywaniu i na robieniu zakupów na Święta. Część jedzenia wigilijnego przyjechało z Nami z Polski, część przygotowałam na miejscu. Wigilię spędziliśmy po polsku tyle, że w Chorwacji.

Nie będę w tym poście pisała o zwyczajach Bożonarodzeniowych w Chorwacji ponieważ nie widzieliśmy co się dzieje w domach chorwatów, ale podzielę się tym co widzieliśmy podczas zwiedzania Splitu.
Po pierwsze pogoda: fantastyczna!!! Jak to w ciepłych krajach, conajmniej 16 stopni i słoneczko, Adriatyk piękny i spokojny.


Po drugie: nastrój: miasto było pełne świątecznych dekoracji, choinki, oświetlone renifery z wozem Świętego Mikołaja.


Po trzecie: Splicka Riva – moje ulubione miejsce w Splicie: pełno dekoracji świątecznych, restauracje pełne ludzi, którzy beztrosko spędzali świąteczny czas, jarmarki świąteczne przyciągały spacerujących pysznymi smakołykami: ciepłe winko, fritule, itp.

Spacerowaliśmy praktycznie cały czas, wygrzewając się w słońcu i ciesząc się fantastycznym klimatem i pogodą. W tym czasie zwiedzaliśmy Split: wzgórze Marjan, port, dworzec PKP, PKS, centrum miasta. Mieliśmy okazję podpatrzeć mieszkańców podczas ich codziennych zajęć po za sezonem turystycznym.


Pod koniec pobytu pogoda troszkę się pogorszyła, zaczęło wiać i zniknęło słońce, ale tygodniowy pobyt w Splicie zaliczamy do bardzo udanych.




